Miluna Theater in Salzburg
Antigone in New York
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Miluna Theater in Salzburg
Antigone in New York von Janusz Glowacki
Mittwoch 10.Feb.Premiere
http://www.kleinestheater.at/programm/stuecke/115/
Regie: Piotr Szalsza
es spielen:
Bina Blumencron, Jurij Diez, Jurek Milewski, Wolfgang Oliver, u. A.
Bühne und Kostüme: Piotr Szalsza/Hilde Böhm
Musik: Piotr Szalsza
aus dem Polnischen übersetzt von Alissa Walser
Antigone in New York
New York. Eine Winternacht im Thompkins Square Park. Ostemigranten – der russische Jude Sascha und der Pole Floh, die sich nur als Penner in dieser Weltstadt durchschlagen können, haben sich dort eingerichtet. Während Sascha und Floh die Kälte im Park überleben, erfriert wenige Meter entfernt John, der Freund der Puertoricanerin Anita. John soll wie alle namenlosen Landstreicher vor den Toren der Stadt verscharrt werden. Um John wenigsten nach dem Tod einen Rest an Würde zu lassen, stehlen Anita Floh und Sascha seinen Leichnam und begraben ihn heimlich im Park. Doch der Diebstahl der Leiche hat Folgen …
Der berühmte Theaterfachmann Jan Kott schrieb über „Antigone in New York“; es sei eins der wichtigsten polnischen Dramen der letzten Jahrzehnte und Glowacki habe einen besonderen Platz neben den größten, zeitgenössischen Dramatikern Slawomir Mrozek und Tadeusz Rozewicz.
Über Janusz Glowacki
Janus Glowacki wurde 1938 in Poznan (Polen) geboren. Er machte als Autor von geistreichen Erzählungen, in denen er mit scharfem Blick die gesellschaftlichen Phänomene Ende der sechziger und Anfang der siebziger Jahre beschrieb, erstmals auf sich aufmerksam. Mit Ironie machte Glowacki die stumpfsinnige Jagd nach materiellen Gütern, billigem Glanz und kleinbürgerlichem Schund lächerlich und spottete über die Snobismen, die in den Warschauer Pseudosalons dieser Zeit auftauchten.
In den frühen siebziger Jahren brachte ihm das Schreiben fürs Theater internationalen Erfolg. Nach der Einführung des Kriegsrechts in Polen ließ sich Janusz Glowacki in den Vereinigten Staaten nieder. Dort gelang ihm 1992 mit „Antigone in New York“ der große Durchbruch. Der berühmte Theaterfachmann Jan Kott schrieb über das Stück, es sei eins der wichtigsten polnischen Dramen der letzten Jahrzehnte und Glowacki habe einen besonderen Platz neben den größten, zeitgenössischen Dramatikern Slawomir Mrozek und Tadeusz Rozewicz.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Od czasu prapremiery w 1992 roku sztuka Janusza Głowackiego cieszy się zarówno na amerykańskich jak i europejskich scenach wielkim powodzeniem. Trudno się temu dziwić, ponieważ obok „Emigrantów” Mrożka i „Do piachu” Różewicza zaliczana jest do najlepszych polskich dramatów ostatnich lat. „…To taka komedia o rozpaczy” jak wyraził się o swojej sztuce Janusz Głowacki
Jest to historia bezdomnych emigrantów, którzy wegetują w nowojorskim Tompkins Square Park. Policja regularnie przegania bezdomnych. Kiedy Saszy, rosyjskiemu Żydowi i Polakowi „Pchełce” udaje się przeżyć kolejną zimową noc pod gołym niebem, parę metrów dalej zamarza John, chłopak Portorykanki, Anity. John ma być bezimiennie pochowany w masowym grobie na obrzeżach miasta. Ta współczesna Antygona – Anita chce godnego pochówku dla swojego Johna i prosi o przysługę Saszę oraz Pchełkę. Mają oni wykraść ciało z kliniki, aby można było go pochować z należytym szacunkiem i rytuałem w parku, gdzie razem żyli. Kradzież zwłok ma nieoczekiwane następstwa.
Z inscenizacją „Antygony w Nowym Jorku” zmierzył się po raz kolejny Piotr Szalsza, artysta o wszechstronnych zainteresowaniach i osobowości twórczej: reżyser, scenarzysta, pisarz, publicysta, kompozytor, organizator projektów muzycznych, teatralnych i naukowych. Szalsza zadbał też o oprawę muzyczną i wspólnie z Hilde Böhm, o scenografię oraz kostiumy. Akcenty muzyczne wprowadzone przez reżysera, jak choćby ballada Okudżawy pt. „Modlitwa” potęgują nastrój refleksji, a zarazem groteski i czarnego humoru tak typowe dla Głowackiego. W roli Saszy obsadził Rosjanina (Jurija Dieza), Polaka grał Polak (Jurek Milewski), Anitę Austiaczka o chorwackich korzeniach (Bina Blumencron), a policjanta Austriak (Wolfgang Oliver). Ten celowy zabieg reżyserski nadał przedstawieniu dozę autentyczności i specyficznej, momentami gorzkiej zabawności. Surowa (dwie ławki, kontener i zwiędnięty krzak), a zarazem przemawiająca scenografia pozwoliła aktorom zaistnieć na scenie, którzy zwłaszcza w drugim akcie dali popis swoich umiejętności. Jurek Milewski, alias Pchełka był tak wiarygodny w swej roli, że odnosiło się wrażenie, iż emigracyjna bezdomność jest jego prawdziwą rzeczywistością. Sarkazm, tragizm i ironia to wcielenie Saszy, i takim był Jurij Diez w tej roli. Brawurowo zagrała swoją kwestię Bina Blumencron. Anita w jej wykonaniu, to wybuchowa mieszanka liryki, farsy i dramatu. Nie sposób nie wspomnieć Wolfganga Olivera jako policjanta. Ten reprezentant tak zwanego „zwyczajnego” świata z szyderczym wyrazem twarzy uzmysławiał widzom kruchość ich stabilnej egzystencji. „I w końcu tego roku na każdych trzystu nowojorczyków przypadać będzie jeden bezdomny. To by znaczyło, że dzisiaj w teatrze jest co najmniej jedna osoba, która niedługo znajdzie się na ulicy. I ta osoba dobrze wie, o kim mówię. Życzę Państwu miłego wieczoru“. Tymi słowy policjant kończy przedstawienie, które doprawdy warto zobaczyć, bo – pomijając dobrą inscenizację i grę aktorską – jest ono bardzo na czasie i dotyczy także nas.
Ewa Keller-Wielopolska