Krakauer Tage
Jazzkonzert „Jazz Band Ball Orchestra“
19. Oktober 2002 , Oktober – Vienna Art Center 1., Wien Freyung 6/Schottenstift, Zuschauer: 500
Polens Jazzgruppe Nr.1 mit Swing-Jazz im Stile der alten Meister
Jan Kudyk-tr. voc., Tolek Lisiecki-bass, Marek Michalak-tr., Jacek Mazur-t.sax c., Wojtek Groborz-piano oraz Wieslaw Jamioł-dr.
Seit rund 4 Jahrzehnten: Polens älteste und international erfolgreichste Band traditionellen Jazzstils, 1962 gegründet, seit den 70ern weltweit auf Tournee. Jazz im Stile der alten Meister wie Duke Ellington, Benny Goodman oder Count Basie, aber auch Schlager und Broadway-Melodien der Swing-Ära, mit einer Prise Show und Entertainment dargeboten von einer der absoluten Spitzenbands in Europa.
Die Besucher des Sacramento Jazz Festivals in den USA, des grössten Jazzfestes der Welt, wählten das JAZZ BAND BALL ORCHESTRA zur beliebtesten Band des Festivals. Die Band gastierte dort bereits 15 Mal.
BANDSTORY, Polens älteste und international erfolgreichste Jazzgruppe blickt auf eine nunmehr über 40-jährige Geschichte zurück. Was 1962 von Trompeter JAN KUDYK initiiert wurde, zusammen mit 5 weiteren jazzbegeisterten Studenten der Krakauer Musikhochschule, hat sich nicht nur zur bekanntesten und besten Jazzband traditionellen Stils in Osteuropa gemausert, sondern ist eine der Spitzenbands Europas geworden.
Ihr Heimatland hat der Band schon früher keine Hürden in den Weg gestellt, der „Eiserne Vorhang” war, zumindest für repräsentative Künstler, immer durchlässig. Und Jazz hatte in Polen stets einen hohen Stellenwert, anders als in der DDR oder der UDSSR. In den 80ern schaffte das „JBBO” den Sprung „über den großen Teich” und startete eine beachtliche Tourneetätigkeit durch die USA und Canada. Seine größten Erfolge feierte es beim größten Jazz-Festival der Welt in Sacramento: Bereits 15 mal war man dort zu Gast, nach dem 10. Auftritt in Reihe wurde die Band vom Publikum zur beliebtesten Band des Festivals gewählt!
Krakowianie w Wiedniu
Prawdy najprostsze mają tę zaletę, że się zawsze sprawdzają, no, prawie zawsze. Mówi się na przykład, że kultura łączy narody; potwierdziły to Dni Krakowa w Wiedniu, nie tylko zbliżyły mieszkańców obu miast, ale i podzieloną Polonię.
Na występ Piwnicy pod Baranami przyszło prawie tysiąc osób, w tym wielu Austriaków, a biletów brakowało od tygodnia, na „Godzinkach“, skomponowanych przez artystę tego kabaretu, Piotra „Kubę“ Kubowicza do wierszy Rainera Marii Rilkego piękny kościół Votivkirche wypełnił się ponoć rekordowo, tłoczno było na prezentacji prac krakowskiego Międzynarodowego Triennale Grafiki, połączonej z wernisażem portretów fotografika Krzysztofa Gierałtowskiego, warszawskiego wprawdzie, ale pokazującego w niemałej części postaci krakowskie – i to w miejscu tak prestiżowym, jak Vienna Art Center.
– Nigdy jeszcze Polacy nie prezentowali się w tej galerii, gdzie wcześniej pokazywano wystawę poświęconą 1000 lat Austrii czy prace Leonarda da Vinci – podkreśla z satysfakcją Zofia Beklen, która była koordynatorem Dni z ramienia Wydziału Kultury Miasta Wiednia. Na co dzień jest prezesem Wiedeńsko-Krakowskiego Towarzystwa Kulturalnego, które zawiązała z grupą przyjaciół trzy lata wcześniej, odchodząc z Forum Polonii Austrii, gdzie zasiadała w zarządzie i przewodniczyła Radzie Kultury. Uznała, że działając na niwie kultury ponad podziałami zrobi więcej.
I robi; ot, na Kahlenbergu dożynki w rocznicę odsieczy wiedeńskiej. – W tym roku zorganizowaliśmy je razem z Turkami; 12 września Polacy z Turkami tańczyli… – dodaje z przewrotnym uśmiechem w oczach. I jest może w tym i pierwiastek osobisty, jako że w swym 20-letnim życiu na emigracji ma Zofia Beklen i pobyt w kraju nad Bosforem, i małżeństwo…
Trwające w dniach 17-19 października Dni Krakowa w Wiedniu nie były pierwsze, ale miały większy rozmach, właśnie za sprawą miejsc, jak i samego programu. Zofia Beklen nie kryje, że były wokół tego spory z przedstawicielami krakowskiego magistratu, ale w sumie postawiła na swoim. – Wszystkie miejsca wybrałam sama, cudem je zdobywając – mówi. – Cudem, znajomościami i dobrą marką, jaką Zosia tu ma – dodaje „Kuba“ Kubowicz, który zanim zjechał do Krakowa, sam spędził w Wiedniu wiele lat. Umie zatem docenić, czym są dla wiedeńczyków i Votivkirche, i MuseumsQuartier, gdzie wystąpiła Piwnica, i położony w samym centrum miasta plac Freyung, gdzie spektakl „Zapach czasu“ dał Teatr KTO… I usytuowane w podziemiach tego placu sale Vienna Art Center, gdzie przez dwa tygodnie pokazywane są dwie wspomniane wystawy. Ich wspólnemu wernisażowi towarzyszył występ zespołu Jazz Band Ball Orchestra, znakomicie przyjmowanego przez austriacko-polską publiczność. A przecież i występ wokalisty Marka Bałaty z Piotrem Wyleżołem, Maciejem Adamczakiem, Sebastianem Frankiewiczem oraz austriackim saksofonistą Heinrichem von Kalneinem w wypełnionym jazz clubie „Reigen“ należy umieścić w tym kontekście; wszak grywali tam tacy giganci jazzu jak Branford Marsalis, Don Cherry, Joe Pass. Gościnnie, i udanie, dodajmy, zaprezentowała się z Bałatą Karolina Styła, takoż wokalistka z Krakowa, acz studiująca w Grazu, a w planach mająca dalszą edukację muzyczną aż w Nowym Jorku…
Pomysł Dni zrodził się w urzędach obu miast – prezydent Andrzej Gołaś szczyci się wszak Wielkim Złotym Krzyżem za Zasługi na rzecz Republiki Austrii; był zatem obecny wraz z burmistrzem Wiednia Michaelem Häuplem na uroczystej inauguracji Dni w wiedeńskim ratuszu. Przybyli też m.in. dr Andreas Mailath-Pokorny – odpowiedzialny w ratuszu za kulturę i naukę, dr Bernhard Denscher, dyr. Wydzialu Kultury, dr Haydar Sari, kierującym tamże referatem zajmującym się stosunkami kulturalnymi pomiędzy narodami, i Marek Rzeszotarski, minister pełnomocny Ambasady Polskiej w Wiedniu, i wielu przedstawicieli Polonii: Mieczysław hrabia Ledóchowski, i prof. dr Adam Zieliński… A blasku oficjalnym wystąpieniom dodali fantastyczni akordeoniści z Motion Trio; powszechny był żal, że nie dali oni samodzielnego recitalu, niestety, muzycy udawali się tego samego dnia do Rzymu.
– Dla nas Dni Krakowa są cały czas – tłumaczy Zofia Beklen. W zeszłym roku jej towarzystwo zorganizowało 16 imprez; wystąpili w Wiedniu Andrzej Sikorowski z Grzegorzem Turnauem, Leopold Kozłowski z Martą Bizoń i Katarzyną Jamróz dali piękny koncert w synagodze, na który zabrakło biletów. Ale też promuje austriackich artystów w Polsce. Bo Wiedeńsko-Krakowskie Towarzystwo Kulturalne ma w swym gronie (ok. 50 osób – w tym prof. Zieliński, hrabia Ledóchowski, pianistka prof. Elżbieta Wiedner-Zając) i Austriaków. Te wzajemne kontakty dają i rozeznanie, co wiedeńczykom warto proponować. Właśnie kierując się i oczekiwaniami Austriaków upierała się Zofia Beklen, by koniecznie w ramach Dni wystąpiła Piwnica pod Baranami. Wspierał ją w tym były konsul generalny Republiki Austrii w Krakowie dr Emil Brix; nie mylili się.
Generalnie trud zorganizowania tych Dni się opłacił (dosłownie wzięły to na siebie władze obu miast i Wiedeńsko-Krakowskie Towarzystwo Kulturalne, które finansowało m.in. artystom diety). Dni Krakowa ożywiły ponadto ofertę polskiej kultury w Wiedniu. Od wielu osób, także Austriaków – w tym byłego attaché kulturalnego w Krakowie Remberta Schleichera, słyszałem, że w czasach, gdy Instytutem Polskim kierowali Bolesław Faron czy Ewa Lipska, krakowianie, placówka ta pulsowała na okrągło; teraz, pod kierownictwem Stanisława Jacka Burasa znacznie ucichła.
– Dni Krakowa były największą prezentacją Polski w ramach trwającego Roku Polskiego w Austrii, otrzymuję bardzo wiele podziękowań i gratulacji od wiedeńczyków i Polonii – mówi z satysfakcją Zofia Beklen. – Byliśmy dumni z naszej polskiej kultury, Kraków zaprezentował się godnie, jak na stolicę polskiej kultury przystało!
Szkoda jedynie, że na występ KTO przyszło zaledwie paręset osób; a wszak na spektaklach Jerzego Zonia bywa i wielotysięczna widownia… Cóż, zimno i deszcz odstraszyły pewnie część widowni.
Za to na koncert piwniczan waliły tłumy. To był prawdziwy rekord popularności polskiej imprezy. 3,5-godzinny koncert, z piosenkami w kilku językach, prowadzony przez Marka Pacułę i po niemiecku przez Lilianę Niesielską z Wiednia wywołał gorącą owację. Pewnie z dumą zamykał o północy Dni Krakowa wiceprezydent Krakowa Paweł Zorski, obecny przez te trzy dni w stolicy Austrii.
– Większość zaprezentowała się znakomicie, parę osób słabiej, ale generalnie Piwnica wypadła świetnie – oceniali m.in. mieszkający w Wiedniu już dwie dekady ekskrakowianie – prof. dr Józefa Antonina Węsierska-Gądek i jej mąż Grzegorz, inżynier – humanista, organizujący np. spotkania poetyckie Leszka Aleksandra Moczulskiego.
– Koncepcja Dni Krakowa polegała na pokazaniu w Wiedniu tego, czego nie znają jego mieszkańcy, a czym Kraków może się szczycić: grafika, poezja śpiewana, jazz, teatr uliczny. To miała być zarazem oferta dla każdego – młodych i starszych, Polonii i rdzennych wiedeńczyków. I dlatego staraliśmy się, w miarę możliwości, o jakiś akcent austriacki – u Bałaty, na Triennale, w „Godzinkach“, gdzie wystąpił znany aktor Fritz von Friedl… – podkreśla Zofia Beklen. Minęły już dwie doby od zakończenia Dni. Ona nadal nimi żyje.
WACŁAW KRUPIŃSKI, Dziennik Polski
UDANE DNI KRAKOWA W WIEDNIU
WIENER-KRAKAUER KULTUR-GESELLSCHAFT BYŁO POMYSŁODAWCĄ, KOORDYNATOREM I ORGANIZATOREM DNI KRAKOWA W WIEDNIU
Była to gigantyczna impreza jakiej już dawno nie oglądaliśmy w Wiedniu – trzydniowy prawdziwy maraton kulturalny, w którym uczestniczyły tysiące wiedeńczyków. Sale koncertowe wypełnione do ostatniego miejsca, uznanie od publiczności, wysoki poziom artystyczny imprez i dobra organizacja – tak w skrócie ocenić można Dni Krakowa w Wiedniu. Wiedeńskie Stowarzyszenie Wiener-Krakauer Kultur Gesellschaft pod batutą Prezesa Zofii Beklen w ramach obchodów Roku Polskiego 2002 w Austrii, zaprezentowało Polską Kulturę na wysokim poziomie. Wszystkim artystom, organizatorom i Paniom z Wiener-Krakauer Kultur-Gesellschaft składamy serdeczne gratulacje i podziękowania za ten trzydniowy spektakl. Dni Krakowa w Wiedniu wspominać będziemy długo, licząc na ponowne imprezy organizowane przez zespół WKKG.
Adam Kiss-Orski, Austriapol